Od ponad 100 lat w rodzinie Burchacińskich są kultywowane tradycje farmaceutyczne i od kilku pokoleń przekazywane z ojca na syna. Historia aptek i ich właścicieli splata się z tragicznymi losami kraju i jest pełna wzlotów i upadków. Pokazuje niezłomne dążenie człowieka do zdobywania wiedzy i wykonywania zawodu wbrew przeciwnościom, które zgotowała Polakom historia.
Jest 1884 rok. Na ulice Brna wyjadą niedługo pierwsze tramwaje parowe (wcześniej jeździły konne), a w listopadzie Mikołaj II Romanow obejmie tron jako ostatni car Rosji. Polska jest pod zaborami. W tymże roku rodzi się Władysław Burchaciński. Chłopiec jest wychowywany w kulcie polskiej mowy, literatury i historii. W trakcie dorastania i nauki klarują się jego zainteresowania. Postanawia zostać dyplomowanym farmaceutą. Wyrusza na jedną z najbardziej ówcześnie renomowanych uczelni w Doparcie (dzisiejsza Estonia) – Imperatorski Juriewskij Uniwersytet. W 1912 roku kończy fakultet medyczny i otrzymuje dyplom.
Młody Władysław wraca do kraju, podejmuje pracę i marzy o własnej aptece. W maju 1922 roku udaje mu się osiągnąć cel: od Mieczysława Łączkowskiego odkupuje aptekę, mieszczącą się przy Starym Rynku w Wieluniu (obecnie Plac Legionów). Rozwija skrzydła, pracuje z entuzjazmem, ludzie szanują go i darzą zaufaniem.
Jednym z jego konkurentów jest Jerzy Błeszyński, który w lutym 1934 roku nabywa aptekę w bliskiej lokalizacji. Obaj panowie są już żonaci i mają dzieci. Władysław z Marią Burchacińscy synów Tadeusza i Andrzeja, Jerzy i Wanda Błeszyńscy syna Andrzeja i córkę Zofię. W późniejszych latach ich losy zwiążą się nie tylko na polu zawodowym, ale na razie obaj z pomocą żon prowadzą interesy i nasłuchują niepokojących wieści ze świata.
Noc 1 września 1939 roku rujnuje spokój i życie wszystkich mieszkańców miasta, a następnie i Polski. Wieluń jest pierwszą cywilną miejscowością zaatakowaną przez niemieckie samoloty. Bomby padają na uśpioną ludność, rodziny uciekają w popłochu, omijając dymiące gruzy i próbując ratować życie. Jako pierwszy zniszczeniu ulega szpital, a wraz z nim 75 procent zabudowy miasta.
Zrównana z ziemią zostaje apteka Władysława Burchacińskiego. On sam w październiku 1939 roku zostaje aresztowany przez niemieckie władze okupacyjne i osadzony w więzieniu w Radogoszczy, stworzonym przez Gestapo dla realizacji akcji represyjnej, skierowanej przeciwko miejscowej inteligencji. Pełni ono także rolę więzienia etapowego – jednym z aresztantów, który zostaje zwolniony, jest Władysław Burchaciński. W czasie niemieckiej okupacji zarządza apteką w Radomsku. Jego starszy syn Tadeusz bierze udział w walce o Warszawę, broni stolicy od pierwszych dni września 1939 roku. Młodszy, Andrzej, także rwie się do walki z okupantem i zostaje wcielony do Armii Krajowej do oddziału Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”.
Apteka Jerzego Błeszyńskiego także podczas bombardowań ulega zniszczeniu a on sam całą wojnę i okupację jest więziony w obozach jenieckich, najpierw w oflagu Lukenwalde, później w stalagu Arzvalde, w tym ostatnim zostaje wykorzystany jako obozowy farmaceuta.
Maj 1945 rok. Koniec II wojny światowej. Ludzie wracają do domów, opłakują zmarłych – Jerzy i Wanda Błeszyńscy stracili syna w Powstaniu Warszawskim – i jednocześnie próbują wrócić do normalności. Władysław Burchaciński i jego konkurent Jerzy odbudowują swoje apteki. Ich dzieci Andrzej Burchaciński i Zofia Błeszyńska zaraz po wojnie idą na studia i kończą w Łodzi farmację z tytułami magistrów. Młodzi zakochują się w sobie i pobierają, tym samym łącząc dwa farmaceutyczne rody.
Powojenna rzeczywistość nie daje jednak dłuższej perspektywy na spokojne życie. Większość prywatnych firm i sklepów zostaje w latach czterdziestych przejęta na własność państwową. Właściciele aptek natomiast mają coraz większe kłopoty. Narzuca im się drakońskie podatki, zmusza do zagmatwanej korespondencji urzędowej, nie mają swobody w pozyskiwaniu leków i surowców, które są ściśle wydzielane. W końcu komunistyczna władza przygotowuje ustawę, która będzie ciosem dla właścicieli aptek. Ukazuje się w 1951 roku i stanowi o konfiskacie ich mienia. Z dnia na dzień dotychczas prywatni właściciele zostają pracownikami w znacjonalizowanym majątku. Od tego czasu Władysław Burchacińśki, jego syn Andrzej oraz Jerzy Błeszyński z niewiadomych powodów są „przerzucani” z kierowniczych stanowisk z jednej wieluńskiej apteki do drugiej.
W tym czasie rosną synowie ze związku Andrzeja i Zofii Burchacińskich, starszy Roman i młodszy Tomasz. Roman Burchaciński kończy farmację w 1973 roku. Przez długi czas wraz z żoną Haliną, również magistrem farmacji, prowadzą państwową aptekę w Bolesławcu.
1989 rok – odbędą się obrady Okrągłego Stołu, a na czele nowego rządu stanie pierwszy „niesocjalistyczny” premier Tadeusz Mazowiecki. Już za rok pojawi się możliwość odzyskania skonfiskowanych przez państwo majątków, w tym także aptek. Niestety, byli właściciele aptek lub ich spadkobiercy nie mają szans na odszkodowania, a utracony majątek, jeśli chcą, mogą odkupić od państwowego CEFARM-u. Roman i Halina Burchacińscy starają się o aptekę przy ul. Sieradzkiej 1, w 1990 roku stają się właścicielami budynku. Remontują zaniedbany przez lata obiekt. Będzie to pierwsza tak nowoczesna apteka w Wieluniu.
Dzisiaj, oprócz aptek w Wieluniu, w ramach spółki funkcjonują także apteki w Kępnie, Lututowie, Praszce, Oleśnicy, Nysie i Prudniku. Synowie Romana i Haliny Burchacińskich, Marcin i Piotr, ukończyli farmację i wraz z żonami kontynuują rodzinną tradycję zawodową.